sobota, 18 stycznia 2014

3. Jeśli chcesz być szczęśliwy - jedz ramen.



Tsuyoi wstała i pewniej chwyciła swoje nunchako. Bała się, choć czuła, że to ten test ze wszystkich innych powinien jej wypaść najlepiej.
- Hej, Tsuyoi. - dziewczyna odwróciła się zdziwiona w stronę Naruto, który uśmiechał się głupio. - Kopnij go ode mnie w dupę'tte bayo!
- Zrozumiałam! - pomachała mu i ruszyła na placyk gdzie odbywał się drugi egzamin. - Jestem gotowa, sensei! Proszę być przygotowanym na ból. - mówiła grzecznie i słodko, kłaniając się nisko. Nauczyciel przełknął ślinę ale dziarski uśmieszek nie schodził mu z ust. Mężczyzna był bardzo wysoki, ubrany w typowy strój jounina, miał krótkie, czarne włosy i oczy w tym samym kolorze. Jednym słowem - niczym się nie wyróżniał.
Iruka sensei odliczył i rozpoczął walkę. Jeśli można nazwać to walką - uczniowie mieli po prostu pokazać się z jak najlepszej strony. Niewielu było takich co pokonali nauczyciela - najbardziej Tsuyoi był znany Itachi Uchiha, brat Sasuke, który w ich wieku już był szefem ANBU i jednym z najsilniejszych ninja w wiosce.
Nauczyciel stał nieruchomo na środku pola a białowłosa biegła w jego stronę - walka dystansowa nie była jej przyjacielem, chyba, że chodziło o ciskanie głazami. Zaczęła od paru kopniaków na rozgrzewkę ale mężczyzna zgrabnie ich uniknął, uważając by nawet jej nie dotknąć. Tsuyoi odskoczyła na bezpieczną odległość, zauważyła, że przeciwnik jest szybki i bardzo dobry w unikach, co nie dawało jej możliwości bezpośredniego ataku cielesnego. Sięgnęła po nunchako, które o dziwo łatwo odwiązało się z ramienia, i znów ruszyła przed siebie po drodze przekładając broń między ramionami by zdekoncentrować przeciwnika. Sensei przyjął pozycję obroną i uniknął wszystkich ciosów nie licząc jednego otarcia się nunchako o jego klatkę piersiową - od razu odrzuciło go aż pod najbliższe drzewo.
Dziewczyna odwróciła się na moment do nauczycieli kontrolujących pojedynek, napotkała pokrzepiający uśmiech Iruki i wiedziała, że może kontynuować.
- Yubiippon jutsu! - wykrzyczała w sumie dla efektu, bo technika nie była ninjutsu. - Przepraszam, sensei! Mama zapłaci za leczenie! - dodała na koniec i uderzyła palcem wskazującym w ziemie parę metrów przed ledwo podnoszącym się nauczycielem. Ziemia pękła na pół a on zapadł się krzycząc przeraźliwie coś o poddaniu się.
- Miałam nadzieję na trochę więcej zabawy... - posmutniała, ukłoniła się i wróciła na swoje miejsce, wiążąc nunchako we włosy.
- T-ta wariatka połamała mi żebra! - dyszał kontuzjowany, za którego od razu wzięli się medycy-ninja.
O tej porze dnia był największy upał i nawet w tak wyjątkowo chłodny dzień jak dzisiaj słońce dawało we znaki. Jedynym wybawieniem był znikomy wiatr, wiejący z zachodu i ochładzający twarze mieszkańców Konoha-gakure. Ptaki powychodziły z gniazd schowanych w cieniach drzew i odśpiewywały swoje trele napełniając wioskę otuchą i motywacją, oprócz wron, które jak zwykle wyzywały wszystkich od debili.
- Tsuyoi! Jesteś naprawdę niesamowita! - Naruto skakał jak szalony i klepał dziewczynę po ramieniu - Teraz już tylko ty, Shikamaru!
Białowłosa opadła w cieniu ich ulubionego drzewa i wyjęła z kieszeni puszki z napojami dla siebie i blondyna.
- Powodzenia, daj z siebie wszystko, Shikamaru-kun - pomachała mu i uśmiechnęła się najcieplej jak umiała. Chociaż może w taką pogodę przydałby się chłodny i orzeźwiający uśmiech?
Brunet wyszedł na pole z rękami w kieszeniach, jak zwykle wydawał się znudzony i niezainteresowany niczym. Następny nauczyciel stanął na środku placu, niespostrzegawczy powiedziałby, że jest taki sam jak jego poprzednik. Jego grzywka opadała jednak bardziej na prawe niż lewe oko. Oprócz tego jednego szczegółu byli identyczni, choć Tsuyoi i tak ich rozróżniała. Byli sławnym wśród dziewcząt z wioski Cudownym Rodzeństwem, poszczególnie nazywani Prawym Bratem i Lewym Bratem (w zależności od nogi na, której mieli zawiązany bandaż i torbę z bronią), jednak osobno nie mieli w sumie niebywałej mocy. Podobno dopiero gdy stawali do walki ramię w ramię potrafili naprawdę zrobić rzeź, choć Tsuyoi nie wie o tym na pewno i nadal utrzymuje, że to plotki stworzone przez zakochane dziewczyny. Sławę zawdzięczał im wygląd, nonszalancja i parę innych spraw, na które można uwodzić płeć piękną. Byli bardzo znienawidzeni przez całą, męską część wioski. To oni najczęściej padali ofiarą żartów małych chłopców i Tsuyoi ("którą powinna zająć się nauką a nie takimi przyziemnymi sprawami, w końcu jest córką Hokage").
Shikamaru radził sobie na polu walki bardziej dobrze niż źle. Robił pewne uniki, jakby znał ruchy przeciwnika. Analizował sytuację ze skupioną miną przez co zawsze uderzał w niespodziewanym momencie a do tego dość celnie. Na koniec skinął lekceważąco głową i wrócił pod drzewo.
- Był całkiem rozkojarzony - mruknął trochę szczęśliwy - Chyba płakał za braciszkiem - uśmiechnął się złośliwie i oparł głowę o pień drzewa spoglądając w nieliczne chmury.
-Jeszcze tylko ninjutsu. - Naruto obserwował ludzi wchodzących do budynku, wszyscy spieszyli się i rozmawiali między sobą zaciekle. Niedaleko Leniwego Drzewa chłopak z fryzurą przypominającą uszy kota popchnął niską dziewczynę o wielkich, białych oczach przed siebie, zachęcająco.
- Emm... - odezwała się Hinata gdy stanęła prawie twarzą w twarz z Naruto - Naruto-kun...
- Hinata-chan! - uśmiechnął się wesoło, co najwidoczniej w ogóle nie pomogło ciemnowłosej.
Tsuyoi spojrzała znacząco na Shikamaru, on też już uśmiechał się pod nosem. Przyjaciele widzieli już od zawsze, jak Naruto działa na małą Hyuugę a jak blondyn w ogóle tego nie zauważa i nie rozumie.
- Chciałam powiedzieć... Bardzo dobrze Ci poszło... To znaczy... - szeptała bardzo cicho i jąkała się wlepiając wzrok w palce. - Mogę tylko życzyć powodzenia... Na pewno sobie poradzisz...
- Hę? Czemu znów jesteś cała czerwona, Hinata-chan? Masz gorączkę? - położył jej rękę na czole jednak dziewczyna momentalnie zachwiała się i zemdlała. - Nigdy jej nie zrozumiem... - mruknął gdy chłopak-kot podbiegł i złapał ją pod ramiona.
- Naruto, jesteś większym debilem niż wyglądasz.
- Sam jesteś debilem, głupi kocurze! Zabieraj swoje pchły gdzie indziej!
- Nie mam pcheł. - chłopak zarzucił sobie Hinatę na plecy - Wgniótłbym Cię w ziemię, Uzumaki.
- Nie drażnij go, Mao Mao - uśmiechnęła się Tsuyoi - No już Naruto-baka, siadaj i nie reaguj.
Mao Mao był uczniem, który gdyby nie to, że kłócił się ze wszystkimi, mógłby wstąpić do Leniwej Trójcy. To nie tak, że nikt go nie lubił, on po prostu wszędzie szukał zaczepki - ot, przez swoją kocią naturę. A już najbardziej na pieńku miał z Kibą. Ich kłótnie zawsze kończyły się na podrapaniach i ugryzieniach. Gdyby ktoś ich nie znał, patrząc na ich bójkę mógłby śmiało powiedzieć, że to dwa rozjuszone kojoty, a nie chłopcy. 
Mao Mao miał wyraźne rysy twarzy, złote oczy z pionowymi źrenicami, wyostrzone zęby i hebanowe włosy, które same układały się na kształt kocich uszu. Nosił bardzo długi, beżowy szalik, który zwisał mu pod plecami i prawdopodobnie imitował ogon. Chodził w prostej koszulce, krótkich spodenkach i ciemnych rękawiczkach, a na udzie miał torbę na broń z wyhaftowaną kocią łapą - symbolem klanu Mao. Dodatkowo zawsze towarzyszyła mu jego czarna panterka - Kami.
- Naruto Uzumaki - wyczytał nauczyciel z listy, stojąc pod tablicą w zwykłej sali lekcyjnej.
- Yoshaaa! Czas dopełnić przeznaczenie'tte bayo!
- Proszę wykonać technikę Bunshin no Jutsu i stworzyć równo 4 klony.
Blondyn poprawił gogle na blond włosach, zrobił skupioną minę i wykonał pieczęcie.
- Bunshin no Jutsu! - buchnął biały dym, a z niego wyłoniło się czterech Naruto. Nauczyciel policzył ich szybko.
- Miało być was w sumie pięciu. Jest czwórka... Niech będzie B. - zanotował i poprosił następną osobę, a klony Naruto rozpłynęły się tak jak pojawiły.
- WOOOHOOO! WIDZIELIŚCIE! MAM B! - zaczął skakać i krzyczeć aż ledwo trafił na swoje siedzenie. Tsuyoi i Shikamaru uśmiechnęli się uśmiechem pod nazwą "Nasz mały syn dorasta" zarezerwowanym głównie dla rodziców niewielkich brzdąców, które szybko się uczą i poznają świat.
- Jesteśmy dumni - odezwali się niczym ojciec i matka. - Ale teraz pora na mnie... - dodała już sama białowłosa.
- Tsuyoi-chama - wyczytał nauczyciel.
- Świetnie. "Chama" staje się nazwiskiem, którego nigdy nie miałam - mruknęła pod nosem i podniosła się leniwie. Nadeszła chwila prawdy, w której pokaże, że zasługuje na miano "dziecka legendarnych sanninów".
- Proszę zastosować technikę klonowania i stworzyć równo 5 klonów.
Brązowooka skinęła głową i zerknęła na Naruto, ten mrugnął porozumiewawczo.
- EJ, LUDZIE, AKAMARU OSIKAŁ PODŁOGĘ! - wydarł się tak by wszyscy na niego spojrzeli. Akamaru zaszczekał jakby chciał powiedzieć, że to fałszywe oskarżenia. Jednak te parę sekund wystarczyło by Tsuyoi złożyła palce jak najszybciej, by nikt nawet nie zauważył, że pieczęcie się nie zgadzają.
- Kage Bunshin no Jutsu - szepnęła cichutko. Znów buchnął biały dym i obok dziewczyny pojawiło się jeszcze 5 jej kopii.
Sasuke obruszył się w miejscu, marszcząc zabawnie brwi i chowając sarkastyczny uśmiech za złożonymi pod brodą rękami. Choć był zdziwiony i tylko on w całej sali mógł zagwarantować o przekręcie - nie odezwał się.
Tsuyoi odwołała szybko klony i spojrzała na senseja.
- Bardzo dobrze, możesz usiąść.
Białowłosa odetchnęła z ulgą i wróciła do ławki robiąc miejsce Shikamaru, który też poradził sobie bezbłędnie, choć jego klony były znudzone i niezainteresowane niczym, tak jak ich pierwowzór.
- Nie mogę się doczekać aż nauczysz mnie tej techniki, o której mówiłaś, Tsuyoi-chan.
- Na razie mogę nauczyć się dokładnego składu warstwy globu wbijając cię w niego na 200 metrów jak jeszcze raz powiesz do mnie "chan", blondasie.
- Wyniki zostaną ogłoszone jutro, razem z składami drużyn, uroczyste zakończenie akademii odbędzie się w piątek wieczór, należy przyprowadzić rodziców.
- A trzeba się ładnie ubrać!? - wyskoczyły jednocześnie Ino i Sakura a potem zmierzyły się groźnie wzrokami.
- O-oczywiście... - powiedział dość niepewnie Iruka, nie chciał zaczynać z tymi dziewczynami.
Wszyscy chłopcy i Tsuyoi jęknęli na tą wiadomość. Choć białowłosa bardziej była nieszczęśliwa na wieść o tym, że trzeba przyprowadzić rodziców. Tata znów będzie próbował wciskać się w swoje galowe ciuchy, za małe o 30 lat, potem będzie robić zamieszanie, a jak przyjdzie z mamą to już w ogóle tylko będą się podlizywać Tsunade: "Pani córka jest taka zdolna", "Zawsze była moją ulubienicą", "Zdała u mnie śpiewająco", "To pani zasługa, Hokage-sama".
Ludzie zaczęli wychodzić z klasy i planować co będą zakładać, opowiadać jak im poszło i ogólnie zajmować się takimi bzdurami, kiedy nagle ktoś nie poruszył bardzo ważnej kwestii.
- Idziemy na Ramen'tte bayo!? - obruszył się Naruto i już chciał wyskakiwać przez okno by znaleźć się przed Budką Ichiraku w najbliższych sekundach.
- Idziemy na ramen - potwierdziła Tsuyoi.
- ...Datte bayo... - dodał Shikamaru uśmiechając się pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz